sobota, 19 marca 2022

Po ponad 5 latach... Zapraszam w nowe miejsce :)

Drodzy Czytelnicy, 

Jako że dostawałam na przestrzeni lat często pytania, gdzie obecnie można mnie znaleźć, odsyłam do swojego nowego projektu: 

ADA NA WYPADACH 

Na tym blogu i Instagramie znajdziecie relacje z moich minionych i obecnych dalszych i bliższych wypadów, co obecnie jest dla mnie całkiem istotną częścią życia. :) 

Jeśli ktokolwiek z Was ma też takie zainteresowania i chętnie by o tym poczytał, to zapraszam serdecznie! 

środa, 22 czerwca 2016

Pożegnalny cykl... Zakończenie

Ostatni post cieszył się większym zainteresowaniem niż którykolwiek poprzedni, co niezmiernie mnie cieszy, jako że na żadnym z dotychczasowych wpisów tak nie zależało mi tak bardzo, jak na tamtym. :) Dziękuję wszystkim za mnóstwo pozytywnych komentarzy, wiadomości i wspaniały odzew, jakiego się nie spodziewałam! Cieszę się, że tak świetnie zareagowaliście na post, którego najbardziej się obawiałam, z racji tego, że mówi o tym, o czym dotąd nie wspominałam. Jeszcze raz dziękuję bardzo!

*** 

I tak, nadszedł ten dzień. Panie i Panowie, przed Państwem ostatni post na blogu Ada na Emigracji. W każdym razie, ostatni stypendialny, bo może jeszcze kiedyś pojawię się tu, żeby opowiedzieć Wam co u mnie i jak żyję. Ale póki co... 

Blog w liczbach:

Każdy wpis na tym blogu był czytany przez 5 - 40 razy tyle osób, co na poprzednim blogu o przygotowaniach do wyjazdu.
83% czytelników to czytelnicy z Polski.
5 najpopularniejszych postów to:


Natomiast 5 najpopularniejszych podstron to: 

A według mnie...

Moje top 5 postów (bo najfajniej mi się je pisało): 


Nie licząc, oczywiście, Pożegnalnego Cyklu, który nie dość, że najbardziej przykuł Waszą uwagę, to i mi sprawił ogromną przyjemność pisania. A szczególnie: Historia Prawdziwa, która bije rekordy popularności i, jak wspominałam, była dla mnie bardzo ważnym postem. Dziękuję!

sobota, 18 czerwca 2016

Pożegnalny cykl... Historia Prawdziwa

Pomysł na dzisiejszy post pojawił się w mojej głowie chyba na samym początku tego wyjazdu. Pisać zaczęłam go jednak chyba dopiero po Studniówce, w styczniu. I tak, co nieco ucinając, co nieco dopisując, tworzyłam go przez dosłownie pięć miesięcy.
Nie, spokojnie, nie oznacza to, że będzie taki długi i drugie tyle zajmie Wam jego przeczytanie.
Nie, nie.
Po prostu chciałam tu wyrazić coś dla mnie bardzo ważnego i dlatego włożyłam w to tyle pracy. Czuję, że jestem Wam to winna, zwłaszcza, że w wielu e-mailach czy komentarzach, które od Was dostawałam, przewijało się stwierdzenie: "mam wrażenie, że w Twoich postach kryje się jakiś smutek". Co gorsza, przewijało się też się pytanie: "czy żałujesz, że wyjechałaś?", "czy nie byłabyś szczęśliwsza w swoim polskim liceum?". Jako, że nie wiedziałam zupełnie co powiedzieć, najczęściej unikałam odpowiedzi. Ale ostatnio to najtrudniejsze pytanie zadała pewna dobrze znana mi osoba, co pozwoliło mi się jeszcze raz nad nim zastanowić. I wreszcie określić swoją opinię, którą zresztą przekażę Wam na samym końcu tego postu.
Póki co chciałam Wam bowiem przekazać pewną złotą myśl, za którą, mam nadzieję, mnie nie potępicie. Gdyż brzmi ona:

Stypendium nie jest dla każdego


I nie, nie mówię tak, bo stypendyści to jacyś nadludzie czy coś takiego.
Co Wy.
Jeśli spełniacie wymagania konkursu stypendialnego, to macie szansę zostać jego laureatem, bez względu na to, czy jesteście laureatami czterech konkursów kuratoryjnych, uczęszczającymi do najlepszego liceum w Polsce, czy po prostu w miarę dobrze się uczącymi działaczami z małego miasteczka. To jest w tym super; jesteście, kim chcecie - możecie być kim chcecie.
Jeśli się nie udało, trudno, widocznie nie taka Wasza droga. Realizujcie się inaczej, bo jest i tak jeszcze wiele świetnych rzeczy dla Was do zrobienia czy odkrycia - nieważne, czy to w Polsce, czy w Anglii, czy w innym kraju. Ale jeśli się uda... Cóż, macie szansę doświadczyć czegoś naprawdę fajnego.