niedziela, 15 maja 2016

Szkolne opowieści... Speech Day

I tak oto minął ostatni pozbawiony jakichkolwiek egzaminów tydzień mojej edukacji w tej szkole. Pracowite 6 tygodni dopiero przed nami, ale już pewne sprawy można uznać za zamknięte: we wtorek odbył się bowiem Speech Day, który był uroczystym podsumowaniem roku szkolnego, a o którym chciałabym dzisiaj opowiedzieć. 
Poza tym, pragnę zapowiedzieć nowy cykl, który rusza od przyszłego tygodnia. Jako że zostały nam tylko 4 posty do końca bloga, a jest jeszcze parę spraw, którymi chciałam się podzielić, już w następny weekend - pierwszy post z pożegnalnego cyklu. Brzmi dramatycznie, ale to jedna z tych sytuacji życiowych, kiedy takie emocje uważam za wskazana. ;) 
W każdym razie...

Co to jest Speech Day? 

Jest to, najprościej mówiąc, dzień zakończenia roku szkolnego, gdy dyrektor, przewodniczący, zaproszeni goście, a także inne osoby związane z zarządzaniem szkołą, wygłaszają przemowy. Bardzo dużo przemów. 
Później wręczane są nagrody dla najlepszych w danym przedmiocie w danym roczniku oraz inne odznaczenia (np. dla najzdolniejszego sportowca). 
Po wszystkim odbywa się natomiast uroczysty lunch. 


niedziela, 8 maja 2016

Szkolne opowieści... Jak przetrwać czas przygotowań do egzaminów?

Ponieważ mój rocznik jest już w trakcie matur, a dla następnych rzeszy absolwentów szkół średnich te egzaminy to wciąż bardziej lub mniej odległa przyszłość, pozwoliłam sobie ponownie poruszyć temat A-levels, czyli tej niby-matury w Anglii i tego, jak wyglądają moje przygotowania do niej.


O co chodzi z tymi A-levels? 

Jak wspominałam dotychczas: 
  • A-levels to egzaminy podobne do matury, które zdaje się na koniec szkoły średniej. 
  • Wyniki z nich podaje się przy rekrutacji na studia.
  • Możliwe do uzyskania oceny to: A* (nie ma na AS), A, B, C, D, E i U. 
  • W jednym roku zdaje się AS, czyli jakby maturę podstawową, a w drugim - A2, czyli rozszerzenie. 
  • Nie ma obowiązkowych przedmiotów; każdy zdaje, co chce i są to zazwyczaj 3-4 przedmioty, dobrane pod kierunek, na który się chce iść na studia. 
  • Egzaminy można pisać na laptopie (ja piszę tak wszystkie oprócz matmy i polskiego [brak polskich znaków]). 
  • Obcokrajowcy przebywający w Anglii mniej niż 2 lata do tej pory mogli mieć też wydłużony o 25% czas pisania egzaminów (mnie to jeszcze obowiązuje, ale następnych roczników już nie).

Ile jest egzaminów? 

Egzaminów jest sporo. 
W lutym próbnych ma się tylko 4, bo po jednym z każdego przedmiotu, ale tak naprawdę wcale nie jest tak, że 1 przedmiot = 1 egzamin. 
Ja, robiąc matematykę, język polski, historię i Business Studies, mam w tym roku 9 egzaminów (w zeszłym - 12), bo, jak już wspominałam, każdy przedmiot podzielony jest na kilka różnych zagadnień, nad którymi się pracuje.
Przykładowo, z matematyki mamy 3 podręczniki (Mechanika 1, Core 3 i Core 4) = 3 egzaminy. 


W zeszłym roku wspominałam też, że pisząc egzaminy czy przygotowując się do nich, łatwo można przesadzić
Ze wszystkim. 
Można robić za mało albo za dużo. Za mało spać albo za dużo. Za mało jeść albo za dużo. No, ogólnie, wiecie o co chodzi. Łatwo jest popaść w przesadę. 
Można też załamać się ogromem materiału, jaki ma się do ogarnięcia w dość krótkim okresie czasu. 
Tak więc, jeśli po lekturze mojego zeszłorocznego postu: "7 oznak, że jesteś wyczerpany i coś Cię zajmuje za bardzo", zdałeś sobie sprawę, drogi Czytelniku, że się tak jest w Twoim przypadku lub po prostu szukasz inspiracji, co do organizacji swojego życia w czasie egzaminów czy innego nawału roboty,  czytaj nad wyraz uważnie. Bo tak o to, dzielę się z Tobą swoimi strategiami przetrwania. 

[UWAGA: Nie wiem na ile to adekwatne w kwestii matury, bo w życiu nie pisałam egzaminów z tak dużej partii materiału (nie, gimnazjalnego nie liczę, bo tam wystarczyło tylko przejrzeć repetytoria - i to tylko ze ścisłych, w moim przypadku), ale może też się komuś moje doświadczenie z AS roku zeszłego i A2 roku bieżącego na coś przyda. ;)].

Jak przetrwać czas przygotowań do egzaminów? 


1) Nastaw się pozytywnie! 
Pozytywne podejście do klucz do sukcesu. Zwłaszcza, kiedy praktycznie wszystko zależy od Ciebie. I tu zacytuję siebie sprzed roku:
No i załamywać się każdą kwestią, byle egzaminem? Istotne mniej lub bardziej, ale gdyby nasze mózgi były zaprogramowane na samodestrukcję "bo stres", chyba wszyscy byśmy padali w okolicach testu na koniec trzeciej klasy podstawówki albo pasowania na radosnego przedszkolaka. 
[Choć], z drugiej strony, nie olewajmy roboty. Przykładowo, te nieszczęsne egzaminy. Ok, jest dużo fajniejszych rzeczy do zrobienia, ale skoro już się człowiek czegoś uczył, siedział jakiś czas w szkole i się chcąc nie chcąc przygotowywał do konfrontacji z komisją egzaminacyjną, a do tego rezultaty mają wpływ na to, jak będzie wyglądał chociażby skrawek przyszłości, warto choćby otworzyć tę książkę, poczytać i... Po prostu dać z siebie wszystko. Nie ma sensu marnować tych wszystkich godzin, jakie już się w tej szkole spędziło, nie wykorzystując tej nabytej wiedzy na ile tylko można najlepiej, chociażby z szacunku do siebie i własnego czasu. Przesiedziałeś, coś tam zapamiętałeś. Wykorzystaj to!   



2) Oceń, ile masz do zrobienia i ile czasu zamierzasz na to przeznaczyć 
To jest bardzo, bardzo istotne. 
Jako że, osobiście, nie znoszę nie mieć ogólnego planu, co i kiedy mam mniej więcej zrobić, od tego właśnie zaczęłam swoje przygotowania. 
Pewnego pięknego dnia usiadłam i, na podstawie swojego planu egzaminów, policzyłam ile tygodni zostało mi do każdego z nich. Ponieważ uważam arkusze z dawnych lat za podstawę przygotowań (patrz: punkt 5), następnie znalazłam wszystkie, jakie tylko były dostępne i policzyłam, ile z nich muszę wykonać na tydzień, żeby do egzaminów przerobić wszystkie.

poniedziałek, 2 maja 2016

Słów kilka na temat... Ciekawostki społeczne

Z racji tego, że zarówno w Polsce, jak i w Anglii, wiele osób ma dzisiaj wolne od pracy i szkoły, postanowiłam dodać post w poniedziałek.
W sumie do końca nie wiem, dlaczego w Wielkiej Brytanii i Irlandii jest dzisiaj wolne, ale jest tak co roku w pierwszy poniedziałek maja i chyba nie kryje się za tym jakaś dłuższa historia. Zresztą, w ogólnie nie skojarzyłam, że ten długi weekend jest już teraz, jako że ostatni tydzień minął mi na nauce i załatwianiu spraw organizacyjnych, więc nie zaprzątałam sobie głowy takimi szczegółami. Niemniej jednak, dzień wolny na pewno się przyda. :)

Ostatnie dni obfitowały też w pożegnania, choć nie na wszystkich byłam obecna.
W piątek bowiem nie tylko przedstawiono nowych Kapitanów mojemu Domowi, a mnie podziękowano za rok działalności i pożegnano, ale też odbyło się zakończenie roku maturzystów w moim polskim liceum. I choć nie mogłam tam niestety być, w pewien sposób jest to koniec pewnej epoki mojego stypendium. Jak pewnie wiecie, sama uważałam się za uczennicę dwóch szkół do czasu, gdy pod koniec ostatniego pobytu w domu zabrałam stamtąd papiery. Teraz to w sumie mam się za osobę, która tak jakby tę szkołę ukończyła. No, może ja to nie do końca, ale moja klasa już się stamtąd zabrała, a że to z nimi tę szkołę zaczynałam, to i dopiero ich odejście oznacza, że i ja już nie jestem uczennicą tak w 100%. Ciężko wyjaśnić, ale mam nadzieję, że wiecie, o co chodzi.

A tak niedawno odbierałam świadectwo na koniec 1. klasy liceum. :o 

W każdym razie, o ile do szkoły jeszcze chętnie zajrzę, to to nie będzie to samo. No bo jak to tak, bez klasy? Dziwnie. Niby tylko rok bycia na liście i dwa lata regularnych odwiedzin z uczestnictwem w maksymalnej liczbie odpowiadających mi terminowo wydarzeń szkolnych, ale wspomnień co nie miara. W tym liceum poznałam świetnych ludzi; spędziłam wiele pięknych chwil. Usiłowałam wykorzystać każdą z nich w 100%; szczególnie, gdy zdarzały się raz na 6 tygodni.
No i jakoś to zleciało. Aż trudno uwierzyć, że tak szybko.

A wydawało się, że tak niedawno była premiera mojego filmiku pożegnalnego dla klasy. :o

Choć, nie powiem, ma to też dobre strony: nawet jeśli przy najbliższej okazji czasem odwiedzę znajomych z rocznika niżej, uczęszczających do mojego liceum, to nie zajmie mi to tyle czasu, ile poświęcałam temu dotychczas, więc może wreszcie w Polsce też będę się uczyć. W końcu przed nami teraz o wiele ważniejsze egzaminy niż zeszłoroczne.
...Ale przed nami też majówka, więc póki możemy, nie myślmy o egzaminach. A wiec, przed Państwem...