niedziela, 30 listopada 2014

Słów kilka na temat... Angielski to nie przeszkoda

Pomysł na post podrzucił mi anonimowy komentator, za co dziękuję bardzo! :) Jeśli ktoś jeszcze ma coś, o czym chciałby się dowiedzieć więcej, niech da znać, bo ja nie zawsze umiem rozpoznać, czy dany temat jest ciekawy czy nie. :D W każdym razie...

To był trudny tydzień. Pełen nauki, ćwiczeń z egzaminów z poprzednich lat i sytuacji, wynikających z prostego faktu: angielski nie był, nie jest i nie będzie moim pierwszym językiem. Amen.
Mimo wszystko, nie można powiedzieć, że stanowi on aż taki problem. Zależy. Ale co ja będę uogólniać, przejdźmy do rzeczy.


niedziela, 23 listopada 2014

Słów kilka na temat... Praca w restauracji, angielska wywiadówka i nowa podstrona.

Ogłaszam wszem i wobec bardzo poważny problem z inspiracją. Bardzo, bardzo poważny. Pomoc pilnie potrzebna.


To był dziwny tydzień.
Sporo muzyki, akademickich poszukiwań, "prób" pisania coursework z angielskiej literatury. Poza tym, co nieco sportu, kolejne godziny rozmów z polskim światem i sytuacje, będące potwierdzeniem, iż kreatywność niektórych znajomych i ich pomysłowość w zakresie sposobu na spędzanie popołudnia/wieczoru nie zna granic. Ach, tak. :D

Co do innych ciekawych kwestii:

Poniedziałek
W ramach projektu z business studies, popołudnie i wieczór spędziłam, pracując razem z resztą grupy w pobliskiej restauracji. Kilka godzin krojenia warzyw, przygotowywania przystawek i zmywanie, zmywanie, zmywanie.


Jeszcze o tym co nieco wspomnę, ale kilka luźnych, dosyć retorycznych pytań na dziś, to:

piątek, 14 listopada 2014

Słów kilka na temat... 10 rzeczy, bez których byłoby ciężko przetrwać.

Piszę ten post raptem kilka chwil po tym, jak mój dom (podobna definicja jak w Hogwarcie, tyle że osoby należące do jednego domu, nie mają własnego budynku, w którym mieszkają), Mancroft, zwyciężył w 2/4 kategoriach w House Music Competition.
Hura!
Wypadałoby powiedzieć więcej na ten temat, ale postanowiłam, że nadrobię to w przyszłości.
Dziś, ze względu na to, że przygotowuję listę rzeczy, które moi rodzice zaofiarowali się mi przysłać w paczce z Polski, skupię się na innej niezwykle istotnej sprawie.
Otóż, moi drodzy krewni, znajomi i nieznajomi, czas na...

Subiektywna lista rzeczy, bez których bym tu zapewne nie przetrwała.

TOP 10:



10. Dziurkacz, zakreślacze i mnóstwo papieru w linie. 
To podstawy na których opiera się cała nauka. Istotne, aczkolwiek zawsze można pożyczyć, czego nie można powiedzieć o pozostałej 9.

Papier w linie 
Używany nawet na matmie (!). Do notatek, pisania esejów, trzaskania zadanek. W razie potrzeby równie świetny do tworzenia papierowych łódek.


Dziurkacz
Zakładam, że w Polsce nie używałam go częściej, niż raz na rok.  Tutaj, biorąc  pod uwagę, że trzymam (jak i większość osób z tej szkoły) notatki w segregatorach, nie można się bez niego obejść.

Zakreślacze 
Kolejne przedmioty "bezużyteczne" przez ostatnie 11 lat mojej edukacji; teraz - chyba bym się bez nich pogubiła.
Na literaturze, gdzie wręcz trzeba kreślić po książkach, żeby później ogarnąć łatwo co jest co - niezastąpione. Przydatne też na historii czy biznesie.
I pomyśleć, że jeszcze parę miesięcy temu, nie zdobyłabym się na to, żeby po książce pisać chociażby długopisem. O mazaniu już nie wspomnę.


sobota, 8 listopada 2014

Szkolne opowieści... O tym, jak w Anglii uczą muzyki.

Witam po halftermie!

Pierwszy tydzień nauki za nami. Jeszcze... KILKA (tym razem nie zdradzę, kiedy przyjeżdżam, o nie) i znowu Polska, i dom, i Święta. :D


Jak minęła podróż?
Spokojnie i bez problemów... A gdzie tam. Nie będę tutaj się rozpisywać, bo najlepiej opisuje to sytuacja z autobusem, którym miałam podróżować z lotniska do Norwich. Po godzinie czekania (nie było wcześniejszego), okazało się, że spóźni się 45 minut. A potem, że autobus do Ipswich przyjechał pierwszy, zajął stanowisko... I kolejne minuty poleciały. Ale co tam, ostatecznie do szkoły dotarłam. I to żywa, ze wszystkimi bagażami, a nawet z zakupami. :D


...A jak minął pierwszy tydzień?
Szybko. Nie było żadnego rozdrabniania się, jak we wrześniu.Od razu praca, praca, praca. I eseje. I japoński. I historia. I masę innych kwestii, o których już wspominałam albo dopiero to zrobię. O, właśnie: jak o obiecanej wcześniej edukacji muzycznej.


Edukacja muzyczna w Anglii 

Jak ona właściwie wygląda? 
Muzykę można realizować jako przedmiot np. na poziomie A-levels lub w podobnym stylu, jak w polskich szkołach muzycznych: przerabiając program tzw. grade'ów.