piątek, 14 listopada 2014

Słów kilka na temat... 10 rzeczy, bez których byłoby ciężko przetrwać.

Piszę ten post raptem kilka chwil po tym, jak mój dom (podobna definicja jak w Hogwarcie, tyle że osoby należące do jednego domu, nie mają własnego budynku, w którym mieszkają), Mancroft, zwyciężył w 2/4 kategoriach w House Music Competition.
Hura!
Wypadałoby powiedzieć więcej na ten temat, ale postanowiłam, że nadrobię to w przyszłości.
Dziś, ze względu na to, że przygotowuję listę rzeczy, które moi rodzice zaofiarowali się mi przysłać w paczce z Polski, skupię się na innej niezwykle istotnej sprawie.
Otóż, moi drodzy krewni, znajomi i nieznajomi, czas na...

Subiektywna lista rzeczy, bez których bym tu zapewne nie przetrwała.

TOP 10:



10. Dziurkacz, zakreślacze i mnóstwo papieru w linie. 
To podstawy na których opiera się cała nauka. Istotne, aczkolwiek zawsze można pożyczyć, czego nie można powiedzieć o pozostałej 9.

Papier w linie 
Używany nawet na matmie (!). Do notatek, pisania esejów, trzaskania zadanek. W razie potrzeby równie świetny do tworzenia papierowych łódek.


Dziurkacz
Zakładam, że w Polsce nie używałam go częściej, niż raz na rok.  Tutaj, biorąc  pod uwagę, że trzymam (jak i większość osób z tej szkoły) notatki w segregatorach, nie można się bez niego obejść.

Zakreślacze 
Kolejne przedmioty "bezużyteczne" przez ostatnie 11 lat mojej edukacji; teraz - chyba bym się bez nich pogubiła.
Na literaturze, gdzie wręcz trzeba kreślić po książkach, żeby później ogarnąć łatwo co jest co - niezastąpione. Przydatne też na historii czy biznesie.
I pomyśleć, że jeszcze parę miesięcy temu, nie zdobyłabym się na to, żeby po książce pisać chociażby długopisem. O mazaniu już nie wspomnę.





9. Sentymentalne, wygodne T-shirty
Ich wartość jest nie do opisania. 
Mam ze sobą kilka, a następne planuję zabrać z domu w styczniu.
Wygodne? Obowiązkowo!  Po 10 godzinach w mundurku, te pięć przed przebraniem w piżamę chciałoby się przesiedzieć w czymś komfortowym.
Sentymentalne? Tak, bo przypominają o tym, o czym warto pamiętać.


Ważne, ale jednak wciąż pozostają na tyle, bo nie ma ich tyle, żeby mogły towarzyszyć każdego dnia.



8. Lampka do laptopa/podświetlana klawiatura.

Mam tę pierwszą i uznaję ją za najlepszy zakup swojego życia. 
Nie wiem, czy jej cena przekraczała 10 złotych, a stanowi nieodzowną część każdej nielegalnej "posiadówy" z komputerem po 23.


Na szarym końcu, bo nie zawsze tak koniecznie gaszę to światło górne na czas.
Ale co tam. Gdy trzeba, wiem, że jest.


7. Porządny krem nawilżający.
Coś, o czym nie często się myśli, a co tu jest według mnie obowiązkowe. Powód? Woda jest mocno chlorowana i bardzo wysusza skórę. Naprawdę bardzo.
Tak więc, swoją drogą, polecam zakupić na dłuższy niż tydzień wyjazd do Anglii.




6. Czajnik
Hehehehe.
Jak wspomniałam, woda - choć pitna - ma okropny smak i zapach. Jak ktoś koniecznie chce pić z kranu, najlepiej pić jak najszybciej, z zatkanym nosem. A potem popić mineralną. Albo pić tylko mineralną i stopniowo bankrutować. Albo kupić czajnik.


To, że jego posiadanie w internacie nie zawsze jest legalne (tu nielegalne), to inna kwestia.
Ale co tam.
Patronem mojego gimnazjum był Piłsudski, który podobno twierdził, że zasady są po to, żeby je łamać.
A więc się nie dziwmy.
gotowanie wody w szafie

Swoją drogą, czajnik ma szerokie zastosowanie.
Woda pitna, woda do mycia (gdy w szkole zabraknie); ale też do przyrządzenia kawy, gorącej czekolady czy budyniu.
Warto posiadać!


5. Kocyk, swetry i inne ciepłe rzeczy. 
Bez tego jest ciężko.

Ogrzewanie się buntuje?

Między internatem damskim a stołówką jest kilkaset metrów, które trzeba pokonać na piechotę?
Nie chce Ci się targać wszędzie ze sobą płaszcza?
Idealne rozwiązanie na wszystkie problemy!

Nr 5, bo, mimo wszystko: nie zawsze aż tak konieczne. Ale na pewno pomocne.




4. Kurtka nieprzemakalna/parasol.

Anglia to Anglia. A zmienna pogoda to nie stereotyp. Choć może u mnie odczuwalne jest to o tyle bardziej, że szkoła znajduje się w linii prostej kilkanaście kilometrów od Morza Północnego. W każdym razie, sytuacja zmienia się jak na wojnie i jeśli między jedną lekcją a drugą nastąpi radykalna przemiana ulewy w słońce, nikt nie jest zdziwiony.

Tak więc, bez parasola ani rusz! Zwłaszcza na dłuższą wyprawę poza tereny szkolne.



3. Adaptery.
Bez adapteru = nie podłączysz ładowarki do gniazdka.
Bez podłączenia ładowarki = telefon, laptop czy co tam jeszcze, zdechnie zanim wymienisz wszystkie państwa świata ze stolicami. True story.

Sądzę więc, że miejsce trzecie należy się jak niczemu innemu.



2. Polskie jedzenie (jeśli akurat jakieś mam).
Hehehe.
Nieodzowny element codzienności.
Przypomina Polskę.
Daje energie, której ewentualnie kiepski posiłek nie zapewni.
Po prostu jest, jak chcesz przegryźć coś dobrego.
To też tak a'propos paczki z domu.



I zwycięzca:

1. Zdjęcia i inne pamiątki
Bardzo sentymentalny zwycięzca. Ale prawdziwy. Jak to w piosence: "Pamiętaj":

misio; kawałek kartki imieninowej; fragment szafy; paczka po listach. 
Nie zapomnij, skąd tutaj przybyłem,

nie zapomnij, gdzie się urodziłem,

bo w pamięci jest siła zaklęta,
więc pamiętaj synu mój...



co zabiera ze sobą były mat-fiz... :D
dziwnym trafem jedyna książka po polsku, która ze mną przyjechała;
tak, żeby co nieco doczytać, powtórzyć.

Myślę, że to wyraża więcej, niż byłabym w stanie sama tu sklecić. Tak, żeby nie zapomnieć, skąd się pochodzi, kim się jest i kto się do tego wszystkiego przyczynił.



Dorzucę jeszcze dwie, warte wyróżnienia kwestie:


Porządny terminarz/kalendarz/notatnik. 
Mój kalendarz przyjechał ze mną z domu; terminarz dostałam od szkoły.
Warte wyróżniania, bo pozwalają ogarnąć, co, gdzie, jak i dlaczego.


Przypinka = flaga Polski.
Na co dzień jej nie noszę, ale na 11.11. była jak znalazł. Oni mieli Dzień Maków - również ściśle powiązany z końcem I Wojny Światowej; w Polsce było Święto Niepodległości - i o tym nie wolno zapomnieć.


O kolorach białym i czerwonym,
o symbolach orła i korony,

bo w pamięci jest siła zaklęta,

więc pamiętaj synu mój..
I tak, kończę dzisiejszy post.
Coraz bliżej Święta! Nie, żeby coś. :D
Pozdrawiam wszystkich ciepło, trzymajcie się! 

4 komentarze:

  1. Ada, ty przestępco...
    Dobrze, że się trzymasz, już się tak zanglizowałaś, że nawet notatki po angielskiemu piszesz :D
    Ale pamiętaj skąd przybyłaś, tam też powrócisz. Albo się w proch obrócisz, czy jakoś tak ;)

    Bądź proszę mikołajem i przywieź worek prezentów! Merry Christmas! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E tam, zaraz "zanglizowałaś"... :D
      No cóż, wrócę i to szybciej, niż wszyscy sądzą, hehe. :D

      Usuń
    2. A jak to inaczej nazwać? :D
      I miło, tylko się na lotnisku nie zgub. ;)

      Usuń
    3. Postaram się, do wkrótce. :D

      Usuń