Jak pewnie niektórzy z Was zauważyli (może nawet bardziej bezpośrednio, niż inni :D), pojechałam na weekend do Polski, więc na blogu cisza. Rodzinne uroczystości, te sprawy. Zalety bycia w Anglii, a nie w Azji, Australii czy jeszcze innym końcu świata? Chociażby czasowo mogę sobie pozwolić na to, żeby w czwartek rano być na sesji powtórkowej z biznesu, wieczorem już jechać z lotniska do domu, przez weekend pójść wszędzie, gdzie trzeba, a w poniedziałek siedzieć w szkole i uczyć się na środowy egzamin. Tak, dobrze słyszeliście: egzaminy w trakcie!
O egzaminach słów parę...
Za mną obecnie środowa pierwsza część matematyki z rana, pierwsza część historii - po południu. A wczoraj, literatura.
Atmosfera, jak podczas mocków.
Rano sprawdza się na takiej wielkiej kartce, w którym rzędzie i ławce ma się swoje miejsce na danym egzaminie. Trzeba być co najmniej 10 minutwcześniej, więc ja jestem zazwyczaj nawet 15. To się w sumie sprawdza; zaraz wytłumaczę dlaczego. Wyczytują, wchodzimy rzędami tak, jak mamy siedzieć. Ja siedzę w ostatnich ławkach, bo jako osoba, której pierwszym językiem nie jest angielski, mam wydłużony czas każdego egzaminu (oprócz polskiego) o 25%, a część egzaminów piszę na komputerze, bo Anglicy inaczej uczą się pisać, niż my i bardzo często nie są w stanie nas rozczytać. Zresztą, to działa w obie strony. Na historii na tablicy pojawiały się czasem takie hieroglify, że aż się zastanawiałam, czy na pewno używamy tego samego alfabetu. No, w każdym razie...
Rano sprawdza się na takiej wielkiej kartce, w którym rzędzie i ławce ma się swoje miejsce na danym egzaminie. Trzeba być co najmniej 10 minutwcześniej, więc ja jestem zazwyczaj nawet 15. To się w sumie sprawdza; zaraz wytłumaczę dlaczego. Wyczytują, wchodzimy rzędami tak, jak mamy siedzieć. Ja siedzę w ostatnich ławkach, bo jako osoba, której pierwszym językiem nie jest angielski, mam wydłużony czas każdego egzaminu (oprócz polskiego) o 25%, a część egzaminów piszę na komputerze, bo Anglicy inaczej uczą się pisać, niż my i bardzo często nie są w stanie nas rozczytać. Zresztą, to działa w obie strony. Na historii na tablicy pojawiały się czasem takie hieroglify, że aż się zastanawiałam, czy na pewno używamy tego samego alfabetu. No, w każdym razie...
Jak w Polsce: każdy we własnej, odseparowanej ławce. Komisja wyjaśnia co i jak. Otwieramy arkusze i piszemy.
Na sali nie wolno się odzywać. Prośbę o dokładkę papieru czy zapytanie o pozwolenie na wyjście do toalety sygnalizuje się podniesioną ręką.
Na sali nie wolno się odzywać. Prośbę o dokładkę papieru czy zapytanie o pozwolenie na wyjście do toalety sygnalizuje się podniesioną ręką.