piątek, 27 listopada 2015

Słów kilka na temat... Jakich potraw lepiej się wystrzegać w Wielkiej Brytanii?

I tak oto, przed nami ostatni post w listopadzie. Wiecie, co to oznacza? 
Tak! Nadchodzi grudzień, a więc... DOMDOMDOMDOMDOM! I Święta! I świąteczne wypieki! To dopiero coś. 
W szkole już stoją choinki; na jeden dzień spadł nawet śnieg, co spowodowało dreszczyk emocji pt. "czy ludzie jutro dojadą do szkoły, czy może zostanie ona zamknięta?". Chór kolędowy, którego jestem częścią, już od dłuższego czasu ma też próby. Ale, ale. To nie wszystko. Bo święta to dom, rodzina i inne kwestie, jakich tu brakuje. Dobre jedzenie, na przykład.
I tak, po postach o tym, jak żywi się typowy Anglik, jakie słodycze warto (lub nie)  zjeść i jak wygląda szkolne wyżywienie, czas na kilka słów o potrawach, których warto unikać w Wielkiej Brytanii. 


Jakich potraw lepiej się wystrzegać w Wielkiej Brytanii?  

Próbowałam tylko pierwszej z tych potraw, ale patrząc na skład pozostałych, raczej się nie skuszę.
A Ty?

1. Marmite
Legenda głosi, że jest to przewspaniałesuperowocudowne smarowidło do kanapek czy dodatek do zup. A więc zdecydowałam się raz tego spróbować. I NIGDY WIĘCEJ.

Ma to konsystencję pasty, ciemnobrązowy kolor i podejrzany zapach, a jako że jest to wyciąg drożdżowy powstający jako produkt uboczny procesu warzenia piwa, smakuje drożdżowo.
Nie, nie jak ciasto drożdżowe. Bardziej jak zwykłe drożdże. Albo sos sojowy. Albo drożdże z sosem sojowym.
Przy okazji może i warto spróbować, ale prawda jest taka: albo się to cudo kocha, albo się go nienawidzi.


2. Haggis
Typowo szkocki akcent, bo i specjał tejże kuchni.
Cóż to za cudo? Serce, płuca i wątroba owcy, zmiksowane z cebulą, mąką owsianą , tłuszczem i przyprawami, a potem radośnie zaszyte i duszone w owczym żołądku.
Podawane na ciepło, z ziemniaczkami. Mniam.




3. Black pudding
W sumie trochę jak kaszanka, ale jako, że takich potraw nie cenię, oczywiście musiała się tu znaleźć i ta "wędlina". Podstawowy składnik to krew wieprzowa lub wołowa. A poza tym, jelita zwierząt wypełnia się też tłuszczem, łojem i płatkami owsianymi (?). A co.



4. Roast bone marrow
...Palony szpik kostny. Wiecie co, już ta informacja mi wystarczy, żeby tego nie zamówić. Nigdy.



5. Steak and kidney pudding pie
O MATKO.
Tak, to jest ten moment, kiedy widzę zdjęcie jakiejś potrawy, po czym uświadamiam sobie, że w zeszłym roku ją jadłam na stołówce i obiecuję sobie nie odwiedzić tej jadalni nigdy więcej. No, może do najbliższego posiłku. Bo każdy kiedyś głodnieje. A głód zmusza i do takich akcji.


W każdym razie, oto wołowina i nerki (często jagnięce) zapiekane pod warstwą ciasta. Gdyby nie te nerki to jeszcze może - może by przeszło. Ale, kurczę, nerki jagnięce jeść?!
Ale i tak mam szczęście, że w szkole nie serwują w wersji "pudding", gdzie ciasto przygotowuje się z dodatkiem łoju. Hm. Nie serwują, prawda...?



5. Stargazy pie
Ciasto z pieczonymi sardynkami, które się na Ciebie gapia, gdy je jesz. Okej, okej, może nie aż tak, ale to wygląda strasznie. Jakby te ryby były w ciastowej kąpieli czy coś:

Poza tym, są też m.in. jajka i ziemniaki, na bogato.


6. Jellied eels 
Czyli węgorze w galarecie. Po pokrojeniu, przegotowaniu i zastygnięciu. Niby nic przerażającego, ale bardzo też nie zachęca.


7. Chip butty
Frytki czy kanapka? Kanapka czy frytki?
Gdy nie wiesz, co wybrać, sięgnij po kanapkę z frytkami. A masło. sosy i przyprawy niech będą tylko dodatkiem Twojego chleba z ziemniakami.




8. Christmas pudding
Na sam koniec, jedno z typowych dań bożonarodzeniowych. Nazwa zachęca, ale skład już mniej. Otóż, istotną część tej potrawy stanowi łój zwierzęcy. Podobno ten deser jest zaskakująco lekki i wręcz rozpływa się w ustach, ale jakoś nie korci, aby testować. 


Inne składniki to m.in.: bakalie, mąka, przyprawy, wódka, sherry i proszek do pieczenia. A najlepsze puddingi "dojrzewają" przez około dwa miesiące. 
Innym puddingiem z łoju jest suet pudding podawany też w wersji wytrawnej. 



A jeśli chodzi o jedzenie w ogóle? (TOP 2/3)

Nie polecam: 

Chleb 
Swoją gąbczastą strukturą przypomina bardziej moją gąbkę do mycia, niż chleb. Nie, nie i nie.
Swoją drogą, z innymi rodzajami pieczywa nie jest lepiej.

Wędliny
Nie wiem, może w normalnym świecie tak źle nie jest, ale to przesolone coś, co nam serwują w szkole jest po prostu ZŁE. Tak, wielkie litery to konieczność.

Warzywa/owoce 
Te serwowane w szkole to taka chemia, że aż boli. Takie pomidory czy mandarynki nie mają za grosz smaku; jakby się jadło wodę, jakkolwiek to brzmi.


Polecam: 

Płatki 
Ogólnie lubię płatki; zarówno w Polsce, jak i tutaj są pyszne. Wybór spory, a więc jest w czym przebierać i naprawdę warto.



Jogurty mrożone/desery lodowe 
Z cyklu: "marki, które powinny być w Polsce, a ich nie ma" - Ben&Jerry's.
Wspaniałe jogurty mrożone, ciasteczkowe smaki deserów lodowych, dodatek czekolady, pianek i masła orzechowego na szeroką skalę... Jest co wybrać.




Herbaty 
To jeden z tych nielicznych produktów, które importuję do Polski. Naprawdę dobre, w przystępnych cenach. Polecam, polecam, polecam.



Jak sobie w takim razie radzić? 

Polecam jeść płatki z dodatkami owoców, kiedy tylko się da.
A tak serio, unikajcie dziwnych nazw i potraw, które mogą zawierać coś, czego świadomie byście nie zjedli.
Jeśli chodzi o życie codzienne: na sery, wędliny i warzywa narzekam, ale i tak je jadam. Staram się natomiast unikać podejrzanego chleba; ewentualnie zwracam się w kierunku croissantów lub razowca. I tę taktykę polecam. No chyba, że ktoś lubi gąbkę na zimno z masłem, wtedy nie narzucam.
Warto też zwracać się ku włoskim makaronom, francuskim ciastom i pieczywu oraz polskim pierogom. I o ile ostatnich nie serwują na stołówce, a trzeba je przywozić z domu lub kupować w słowiańskim sklepie, to są zawsze na czasie.


I tak oto ja idę napić się herbatki, a Wy przy okazji najbliższego posiłku dziękujcie za dobre jedzenie światu, losowi, Bogu, rodzicom czy komu tam  jeszcze uważacie za słuszne ze względu na wierzenia czy preferencje. Po prostu, doceniajcie polskie pieczywo, owoce, warzywa, sery, wędliny, mleko, słodycze i w ogóle każdy rodzaj jedzenia, jaki tam macie.
A niech ja tylko usłyszę, że wybrzydzacie, to Wam zaserwuję Haggis polany Marmite przy najbliższej okazji...!
Trzymajcie się tam!

6 komentarzy:

  1. Dlatego "Christmas pudding" tak łatwo się przełykało bo miał łój zwierzęcy no nieźle a miałem go kiedyś jeszcze spróbować, a teraz nie wiem bo mi trochę niedobrze a z drugiej strony jak się o tym nie wie to nawet może być konsystencja ciekawa i aromat jest całkiem fajny ale ja jadłem dojrzewający około 3 tygodnidnie. Ciekawe jak smakuje 2,5 miesięczny. Ada jak spróbujesz takiego to napisz bo ja tego smaku nie zapomnę XD.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak będę mieć okazję, to może się zdecyduję, kto wie. ;)

      Usuń
  2. Bardzo rozbawił mnie ten wpis :D chcemy więcej o tamtejszej kuchni :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. :D Zobaczymy, czy wpadnę na pomysł, jak ciekawie ująć ten temat, ale być może w styczniu coś się ukaże. :)

      Usuń
  3. Hahaha 😀 A mój małżonek bardzo się oburzył, bo większość z tych potraw bardzo lubi (nawet w lodowce mamy czekoladę z Marmite 😉) A do kanapek z frytkami można się przekonać- ja w Libii jadłam je często i od czasu do czasu serwuję takie dzieciom, chociaż hitem dla moich chłopaków są kanapki z chipsami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozdrowienia dla małżonka, haha. :D Musicie mnie tą czekoladą poczęstować przy najbliższej okazji, to może być ciekawe. :D
      Kanapki z chipsami, no o tym to nie słyszałam, ale idea interesująca. :D Choć ogólnie pewnie większość tych potraw to kwestia przyzwyczajenia; kto wie, może jeszcze kiedyś wszyscy będziemy objadali się haggis. ^^

      Usuń