niedziela, 14 września 2014

Szkolne opowieści... O rutynie dnia codziennego.


Pierwszy tydzień szkolny za mną!
Jest dziwnie, inaczej. Wciąż mnie coś zadziwia, ale na szczęście przestałam się gubić na terenie szkoły. Korzystając z okazji, postanawiam przybliżyć światu zaobserwowaną tu rutynę dnia i swoje przedmioty.
Nie, sama jeszcze nie wszystko ogarniam. I pewnie szybko się to nie zmieni. Ale co wiem, to przekażę. Niech wiedza "pójdzie" w świat! :D

Przykładowy dzień z tego tygodnia wyglądał następująco:

7.30 - pobudka
Taaaak. Nie jest to jakoś specjalnie wcześnie, ale na tyle późno, żeby w Polsce, leżącej (przypominam! :D) w innej strefie czasowej, mijało akurat 2/3 pierwszej lekcji. Ponieważ zawsze mnie wkurzało rozpoczynanie zajęć o bladym świcie, cieszę się na myśl, że moi znajomi już są w szkole, a ja jeszcze nie. Hehehe.




7:50 - śniadanie
Po porannym ogarnięciu się i włożeniu mundurka, czas na wycieczkę do budynku głównego. Przed śniadaniem zahacza się o pralnię, gdzie należy pozostawić kosz z brudnymi ubraniami (każdy pokój ma swój kosz, podpisany nazwą pokoju).
Na stołówce serwują różne potrawy, z których można skomponować sobie śniadanie. M.in.: jajecznicę, tosty, płatki, różne smarowidła, kiełbaski, kanapki, owoce, jogurty.



8:20 - sprzątanie w pokoju i przygotowanie do szkoły
Po śniadaniu można wrócić do internatu, ogarnąć się "ostatecznie" i przygotować do szkoły. Trzeba wziąć wszystko, co potrzebne, bo następna okazja do wizyty w pokoju pojawia się najwcześniej koło 15!

8:45 - 8:50 rejestracja
Każdy uczeń jest przydzielony do formu. Jest to coś w rodzaju klasy. Z tą drobną różnicą, że w jednym formie znajdują się osoby zarówno z roku 12, jak i 13. Ba, to, że ktoś jest z Tobą w formie i jest na tym samym roku, wcale nie oznacza, że macie choć jedną, wspólną lekcję! Nie mam bladego pojęcia, na jakiej zasadzie przypisuje się uczniów do jednego formu, ale form jest i to najważniejsze.


Każdy form ma swojego tutora - jak klasa wychowawcę. Przekazuje on uczniom informacje i jest jednym z pierwszych kontaktów, w razie niepewności lub problemów.
Rejestracja jest to kilkuminutowe spotkanie, na którym odbywa się sprawdzenie listy i - jak wspominałam wcześniej - przekazanie informacji.


I tu zaczyna się zwyczajny szkolny dzień.
Jest 6 lekcji. Każda trwa 50 minut. Między lekcjami jest 5 minut na zmianę sali, a co dwie lekcje - przerwa. Przerwa poranna i popołudniowa trwają po 20 minut; przerwa na lunch - 50.

12:50 - 1:45 - lunch
Lunch jest również "do wyboru". Podają zupy, kilka dań na ciepło do wyboru - w tym co najmniej jedno wegetariańskie. Są warzywa, owoce, ciasta, galaretki. Można sobie np. zrobić sałatkę.
Po lunchu jest znowu rejestracja i spotkanie z tutorem. A później kolejne dwie lekcje.



Jak wyglądają lekcje? 


Aby przedstawić, jak wyglądają lekcje, posłużę się przykładem własnych.
Moje przedmioty to: matematyka, historia, literatura angielska i business studies.

Matematyka
Mamy zajęcia z dwojgiem nauczycieli.
Cztery razy w tygodniu przerabiamy Core 1, czyli 1 część programu, zawierającego m.in. algebrę, funkcję kwadratową, nierówności, równości, różnego rodzaju funkcje, ciągi, pochodne, całki.
Dwa razy w tygodniu robimy część 1 statystyki.
W mojej grupie jest raptem garstka osób.
Jak wyglądają zajęcia?
Po krótkim wprowadzeniu teoretycznym robimy zadanie, sprawdzamy odpowiedzi i zajmujemy się już następnym zagadnieniem. Jest tempo.



Historia
Mam zajęcia z dwoma nauczycielami.
Trzy razy w tygodniu mamy lekcje poświęcone Normanom, rządzącymi w Anglii w średniowieczu, a trzy kolejne - Francji i Napoleonowi.
W mojej grupie jest 6 osób.
Dużo poświęca się na pracę z tekstem, mapą; pracę w parach. Są też zadawane różne zadania domowe, które trzeba odrabiać we współpracy z różnymi tekstami źródłowymi.



Literatura angielska
Mam zajęcia z trojgiem nauczycieli.
Po dwa razy w tygodniu omawiamy: 'Enduring love', 'The Great Gatsby' oraz 'Much Ado About Nothing'.
Tu też jest raptem garstka uczniów.
Bardzo dokładnie analizujemy tekst książki. Jest też praca w parach, dyskusja.



Business Studies 
Mam zajęcia z trojgiem nauczycieli.
Po dwa razy w tygodniu mamy m.in.: operational management, planowanie biznesu, marketing.
Analizujemy różne zachowania, sposoby postępowania. Robimy zadania związane z argumentacją. Jest dyskusja; praca w parach.



Po lekcjach odbywają się zajęcia pozalekcyjne. Ale o tym więcej powiem w innym poście.

Po szkole

5:50 - kolacja. 
Na kolację jest zawsze do wyboru coś ciepłego; kanapki, ciasta, owoce. Dużo warzyw.
Przypomina mi to lunch, tyle że jest więcej kanapek.

6:45 - 8:20 - nauka. 
To jest przewidziany, minimalny czas na naukę dla roku 12 i 13.
Można się uczyć w wielu miejscach; ja najczęściej wybieram własny pokój. Cisza, spokój, a i nie muszę się ograniczać z powierzchnią przewidzianą na naukę. ;)

A co później? 
Można się dalej uczyć. Używać komputera. Brać udział w internatowych atrakcjach na wieczór. Czytać. Co, kto lubi.

10:15 - po tej godzinie mój rok nie może już opuszczać pokojów.
...Czyli prysznic i tak dalej, trzeba sobie ogarnąć wcześniej.

10:30 - gaszenie światła dla mojego roku.
I tu zaczyna się przewidywany czas na sen. Trzeba być cicho, ograniczać się z użyciem sprzętów, które "świecą" i najlepiej - po prostu spać.


I tak mniej więcej wygląda każdy dzień. A dzień po dniu upływa tydzień. A tydzień po tygodniu...
Dobra, koniec. :D
Pozdrawiam Was serdecznie w niedzielny poranek, który wygląda nieco inaczej, niż wyżej opisane (ale o tym też jeszcze kiedyś powiem!). Do szybkiego napisania!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz