Co właściwie mam powiedzieć?
Jestem w Polsce.
Jestem w domu.
Fajnie jest.
Ale najpierw trzeba było tu dotrzeć.
Jak mi się to udało? Jak zwykle, sprawnie i bezproblemowo.
UWAGA: ...I tu zaczyna się mnóstwo sarkazmu, ironii i czego tam jeszcze. Przed czytaniem skonsultować się z lekarzem lub farmaceutą, gdyż każdy post czytany z niewłaściwym podejściem zagraża dobru wszechświata i pokojowi na świecie.
Piątek, 17.10
Teoria:
Taxi do Norwich, a potem pociągiem z Norwich do Londynu, gdzie z przesiadką - do domu koleżanki. Łatwizna, zwłaszcza, gdy masz listę, co po kolei robić.
1. Taxi.
Czekasz pod szkołą. Mija minuta, druga, trzecia... I nagle, na opustoszałym parkingu pojawia się samochód. Taxi? Nie. Jakiś zupełnie nieoznakowany. Kierowca wysiada, pyta o Twoje imię i nagle okazuje się, że to on jest taksówkarzem. Jest? Nie jest? Nie wiesz tego, ale z braku laku wsiadasz. Może nie jest seryjnym mordercą z mini - siekierką w bagażniku.
2. Pociąg.
Jak już ogarniesz który z trzech biletów wybrać i wsadzić do automatu, należy znaleźć wagon i zająć odpowiednie miejsce. Spoko. Gorzej, jeśli Twój bagaż nie zmieści się na półkę, bo za wąska, a Ty rozetniesz sobie rękę przy próbie umieszczenia go na niej. Jeśli w końcu się poddasz i postawisz go na podłodze - tym lepiej dla Ciebie. Pamiętaj, przed Tobą tylko trzy godziny z podkurczonymi nogami (brak miejsca wywołany walizką) i będziesz w Londynie.
3. Przesiadka
Nacieszony panoramą City widoczną z daleka? Gratulacje, bo teraz tak pięknie nie będzie. Czeka bowiem na Ciebie zajadły tłum, w którym, zamiast chłopów z widłami, odnajdziesz prawdziwą, żądną krwi, multikulturalną mieszankę. Typowy Londyn w godzinach popołudniowych. Walcz, pluj i plądruj... A w końcu i tak się okaże, że internet Cię oszukał, bo pociąg, którym masz jechać, tak naprawdę nie istnieje.
4. Przesiadka - po tym, jak już zrozumiesz, że 'Internet kłamie'.
Idziesz do informacji. Pan wysyła Cię do metra. Ok, ale plan metra sugeruje, że w ten sposób nie dojedziesz. Możesz usiąść i płakać lub walczyć dalej.
Jeśli jesteś odważnym wojownikiem - gratulacje, jest szansa, że Twoja odwaga doprowadziła Cię pod tablicę odjazdów kolejki nadziemnej, gdzie znalazłeś informację, że możesz jechać pociągiem, odjeżdżającym za 4 minuty. Coraz bliżej celu!
Jeśli poddałeś się na tym etapie - trudno, widocznie nie jesteś godny powrotu do domu.
Sobota, 18.10
Teoria:Pociągiem na lotnisko, z lotniska - samolotem do Polski. Banalne.
Praktyka:
1. Pociąg.
Tu wiele się nie możesz pomylić. Chyba, że nie ogarniesz kierunków i zamiast na lotnisko, pojedziesz do centrum. Zawsze możesz się wracać, ale nie zdążysz na samolot, więc... Przykro mi, game over.
2. Lotnisko - kontrola.
Gdy już się zorientujesz, że lecąc z podręcznym nie musisz zdawać walizki głównej (bo jej nie masz), biegnij do kontroli. Po długim oczekiwaniu nadejdzie Twoja kolej. Wyładuj wszystko grzecznie i poprawnie do przewidzianych pudełek, po czym przejdź przez bramki. Łatwe?
Nie, gdzie tam. Bo Twoje buty sprawią, że bramka zapiszczy... Zresztą, masz niedozwoloną pomadkę w kieszeni. Potem - o nie! - okazuje się, iż Twój worek na kosmetyki jest za mało plastikowy i przezroczysty, więc muszą je prześwietlić jeszcze raz. A w bagażu zostały perfumy - ta zniewaga krwi wymaga! I drugie prześwietlanie... Trzecie, czwarte... A i Ciebie ładują do jakiejś machiny, ręce do góry, skanowanie.
Ojej, Pani chyba terrorystką nie jest; więc zapraszam dalej, dziękuję.
Ok, super.3. Lotnisko - szukanie gate'u.
Już jesteś po kontroli i myślisz, że świat należy do Ciebie? Gdzie tam. Teraz musisz znaleźć gate - miejsce, z którego wpuszczają do Twojego samolotu.
I to jest ten moment, w którym dowiadujesz się, że na tym lotnisku, w przeciwieństwie do wszystkich znanych Ci dotąd, numer gate'u (bo jest ich sporo, jak i samolotów odlatujących/lądujących) nie jest znany cały czas. Nie, po co. Lepiej wyświetlić go nagle i spowodować wielkie zamieszanie - walkę o miejsce w kolejce, ludzi, którzy chcą jak najszybciej znaleźć się w samolocie (w uproszczeniu).
I tak, znowu walczysz. Aż w końcu zasiadasz na swoim miejscu w samolocie.
4. Samolot.
No tu już wielkich tragedii nie ma. Ułożysz rzeczy, usiądziesz, posłuchasz szkolenia bezpieczeństwa i... już, lecisz! A jeśli masz dobry wiatr, wylądujesz w Polsce o 30 minut za wcześnie. Hehehe.
I tak to właśnie było. A przynajmniej w moim przypadku. Pierwsza podróż powrotna do Polski na tyle mnie przestraszyła, że stwierdziłam:
NIGDY WIĘCEJ ŻADNYCH PODRÓŻY!
Jestem Adą na emigracji. Moje życie to ciągłe podróże.
I tym filozoficznym akcentem, kończę dzisiejszy post.
Obyście Wy, drodzy czytelnicy, mieli swoje pierwsze próby samotnych podróży zagranicznych bardziej udane, niż ja! Bo chociaż dotarłam do domu i piszę to z Polski, możemy polemizować na temat stylu, w jakim tego dokonałam. :D
Póki co, pisać nie będę, bo mam half-term, ale gdy wyjadę znowu do Anglii...
Spodziewajcie się nowych wpisów!
Pozdrawiam serdecznie, dobrego października i początku listopada!
Kiedy wracasz do Anglii?
OdpowiedzUsuń*wyjeżdżam :P
OdpowiedzUsuńWracam to ja do Polski. Do Anglii wyjeżdżam.
2.11.