Z deszczu pod rynnę. Tak można określić fakt, że z zakończonego przed tygodniem czasu egzaminów, wylądowałam na kursach roku 13-stego, które wcale nie są tak miłe i przyjazne, jak mi się wydawało.
Program, który powinniśmy realizować od września, a który zaczęliśmy teraz, żeby zyskać więcej czasu na powtórki przed przyszłorocznymi egzaminami, jest bardziej wymagający, niż zeszłoroczny. I tak, przerabiamy na tzw. poziomie A2:
stara dobra delta! szkoda tylko, że tak naprawdę tu takich rzeczy nie liczymy... ale 1 kl LO <3 |
Mechanika 1, czyli takie różne obliczenia z kinematyki, dynamiki i statyki.
Dwa wzory pojawiły się w moim życiu za czasów nauki rozszerzonej fizyki w liceum, ale na tym chyba moje doświadczenie w temacie się kończy.
Core 3, Core 4 - dużo jeszcze trudniejszych całek, różniczek, wektorów, trygonometrii i innych dziwnych rzeczy, których nawet nie potrafię jeszcze nazwać.
Historia:
Egzamin z historii walki o równe prawa w Stanach Zjednoczonych przez Afroamerykanów, kobiety, związki zawodowe i Indian, stanowiący 60% oceny końcowej.
Jeden coursework to analiza krytyczna podanych źródeł na temat powiązany z boomem lat 20. w Stanach Zjednoczonych.
Drugi coursework to analiza krytyczna wybranych przez siebie (!) źródeł dotyczących Ameryki w dwudziestoleciu międzywojennym (u nich trwającym dłużej niż w Polsce - nie zapominajmy, że USA dołączyło do IIWŚ w 1941r.). Główne zagadnienia to: Krach na Wall Street w 1929r., polityka izolacjonizmu, Nowy Ład czy prohibicja.
Wszędzie trzeba mieć wiedzę, źródła i oczytanie, a, niestety, trzeba uczyć się zupełnie samemu od podstaw. Bo tak. Cóż, zapowiada się zabawnie, zwłaszcza, że lwią część tej pracy należy wykonać w wakacje.
Business Studies:
Omawiane w tym roku działy tj. BUS3 i BUS4 dotyczą rozwoju biznesu jako kontynuacja "zeszłorocznych" BUS1 i BUS2, w których mówiło się o założeniu firmy i jej początkach pod kątem m.in. finansów, HR, marketingu.
Szkopuł jest taki, że w obu częściach trzeba mieć wiedzę o konkretnych firmach, a nie czerpać ją z tzw. case study, pojawiających się dotychczas na egzaminach w formie czytanki.
Poza tym, koło grudnia pojawi się temat badań rynku, jakie należy przeprowadzić. Potem trzeba się nauczyć na pamięć ich wyników, aby być w stanie odpowiedzieć na bazujące na tym temacie, bardzo drobiazgowe pytanie, jakie pojawi się na egzaminie w drugiej części BUS4. A więc i tu pracy sporo.
Po pierwsze, egzamin wart 60% oceny końcowej. Na nim pytania dotyczące przerabianych w tym roku utworów, takich jak:
Szekspir, "Makbet";
Bronte, "Wichrowe Wzgórza"
Carter: "The Bloody Chamber and Other Short Stories".
Chaucer: "The Pardoner's Tale" ze zbioru "Opowieści kanterberyjskie"
I (oczywiście, a jakże) coursework x 2 x 20%.
Jeden, gdzie należy porównać w różnych aspektach dwa wybrane teksty z lekko przydługiej listy.
Drugi, dotyczący krytycznej analizy cudzej krytyki danego dzieła.
Język polski:
Znowu: czytanie ze zrozumieniem, tłumaczenie (dla odmiany z angielskiego na polski) oraz wypracowanie, znacznie trudniejsze, bo dotyczące lektur.
Takie "Kamienie na Szaniec" czy "Balladynę", to przerabiałam w gimnazjum. Jednak, jest też kilka takich książek, których dotąd nie czytałam + dwa filmy: "Popiół i Diament" oraz "Człowiek z marmuru". Pierwszy widziałam, drugiego nie; będzie, co robić.
Ponieważ w tej szkole większość ludzi ma 4 przedmioty, a ja - 5 (więcej w sumie się niezbyt tu się da i nie jest to zbyt rozsądne przy tak czasochłonnych przedmiotach, jak moje) zamierzam jeszcze jeden rzucić i pozostać przy 4. Niektórzy pewnie wiedzą, inni się domyślają, ale powiem tak: wybiorę najpewniej ten, który jest mi najmniej potrzebny, a najbardziej wkurzający. Ale ostateczna decyzja zapadnie i tak w sierpniu, gdy poznam swoje wyniki egzaminów.
Chwilowo mam też dużo biegania, bo lada dzień egzamin ze śpiewania. A także, organizujemy naraz dwie akcje w ramach Domu: dzień sportu dla dzieciaków oraz wrześniowy konkurs muzyczny - taki, jak był i rok temu, gdy domy rywalizowały między sobą w 4 kategoriach: solista - senior, solista - junior, zespół muzyczny i hymn domu. A więc i tu pracy sporo!
Poza tym, chciałam wspomnieć o...
To, co warto zabrać ze sobą do Anglii czy ogólnie, wyprowadzając się z domu do internatu, akademika itp., a o czym się nie pamięta:
1) Igła i nici, agrafki
Podrzeć coś jest łatwo, a trudniej zszyć, gdy jesteś gdzieś nowy i nawet nie masz pojęcia, gdzie szukać sklepu z daną rzeczą lub zestawami do szycia. Dużo miejsca to nie zajmuje, a taki zestaw może się przydać i to nieraz.
2) Płyn do mycia naczyń
Nawet sobie nie wyobrażacie, ile taki płyn do naczyń ma zastosowań w czyszczeniu powierzchni!
Zmywanie, to jedno. Dwa, pomaga wywabić plamy z niektórych, trudnych do sprania, substancji z ubrań. No i nie wiadomo, co tam jeszcze, ale już te dwa pierwsze powody do mnie przemawiają!
A do Ciebie?
A do Ciebie?
3) Latarka
Ok, powoli ta lista zaczęła przypominać zestaw do przetrwania na jakimś survivalu, ale nie śmiej się. Bo to my będziemy się śmiać z Ciebie, jak wyłączą Ci prąd, a Ty będziesz mieć następnego dnia egzamin i jakoś nauczyć się będziesz musiał. Zobaczysz, latarka to towar na wagę złota.
4) Leki, plastry
Jak z pozostałymi; gdy jesteś gdzieś nowy, możesz nie wiedzieć, jak znaleźć aptekę. Albo po prostu najbliższa może być 20km od Ciebie. Dlatego, najlepiej podstawowe rzeczy mieć ze sobą. Nigdy nie wiesz, co się przyda, bo odkrojenia sobie kawałka palca też raczej się nie planuje.
5) Ulubione słodycze!
Gdy jedziesz do takiej Anglii, to konieczność. Chociażby, żeby ludzi na początku szkoły poczęstować. Nie zawadzi. A pamiętaj, że o krówki, ptasie mleczko, michałki i inne takie bywa trudno na obczyźnie.
Ach, no i jeszcze...
- koc, szlafrok - dodatkowa warstwa grzewcza zawsze spoko.
- zeszyt w kratkę - chciałbyś normalną kratkę w Anglii? Każdy by chciał, ale nikt jej nie ma. Zabieraj własną!
- (zakazany) czajnik elektryczny - można ugotować wodę, budyń. Ewentualnie makaron lub jajko, ale to chyba tylko umieją Chińczycy z mojego internatu. W każdym razie, przydatne, choć trzeba ukrywać.
- wieszaki - otwierasz szafę, a ona jest pusta. A Ty musisz powiesić ubrania i nie masz na co. Zapobiegaj takim sytuacjom!
- klapki - ...zwłaszcza, gdy prysznice na korytarzu.
Takich rzeczy jest sporo, ale zanim zaczniesz upychać do walizki wszystko, co masz w domu, uświadom sobie dwie kwestie:
Po pierwsze, gdziekolwiek jedziesz, nowy będziesz krótko. Szybko ogarniesz, gdzie, co i jak; będziesz w stanie się szybko wyposażyć w odpowiednie sprzęty. Tak więc, potrzebujesz tyle, żeby dać sobie radę na początek. Niewiele jest rzeczy, które kupisz raz i starczą Ci na cały rok, więc i tak te sklepy odwiedzić musisz. Póki masz pieniądze i otwartą głowę, dasz sobie radę!
Po drugie, Twój dom raczej nie zniknie z powierzchni ziemi. Będziesz tam czasem przyjeżdżał. Nie musisz wywozić wszystkiego. Nie musisz szykować się, jak na wyprawę na Alaskę. Naprawdę, możesz sobie coś dowieźć innym razem.
A więc, podsumowując: bierzcie ze sobą tyle, żeby przetrwać najtrudniejszy, pierwszy okres i aby niczego Wam nie zabrakło. Inne rzeczy zawsze można dokupić, ale (zwłaszcza na początku) pamiętajcie o powyższych - często się o nich zapomina, a potem się cierpi. A tego Wam nie życzę.
***
Za kilkanaście dni będę w domu, więc pamiętajcie, że wkrótce zaczyna się nasza wielotygodniowa przerwa. Ale póki co, do końca czerwca, gwarantuję dużo atrakcji, więc bądźcie ze mną! Trzymajcie się, nie stopcie się w tym skwarze, jaki panuje w Polsce i powodzenia w ostatnich dniach roku szkolnego 2014/15!
Niech zgadnę... rzucasz business?
OdpowiedzUsuńRaczej nie; potrzebny mi jest na studia. ;)
UsuńTo juz wiesz gdzie na studia?
OdpowiedzUsuńNie wydaje mi się, żebym znała odpowiedź na to pytanie przez najbliższy rok, może mniej, więc: nie, nie wiem dokąd się wybieram.
Usuń