I tak oto, przed nami ostatni post w listopadzie. Wiecie, co to oznacza?
Tak! Nadchodzi grudzień, a więc... DOMDOMDOMDOMDOM! I Święta! I świąteczne wypieki! To dopiero coś.
W szkole już stoją choinki; na jeden dzień spadł nawet śnieg, co spowodowało dreszczyk emocji pt. "czy ludzie jutro dojadą do szkoły, czy może zostanie ona zamknięta?". Chór kolędowy, którego jestem częścią, już od dłuższego czasu ma też próby. Ale, ale. To nie wszystko. Bo święta to dom, rodzina i inne kwestie, jakich tu brakuje. Dobre jedzenie, na przykład.
I tak, po postach o tym, jak żywi się typowy Anglik, jakie słodycze warto (lub nie) zjeść i jak wygląda szkolne wyżywienie, czas na kilka słów o potrawach, których warto unikać w Wielkiej Brytanii.
Jakich potraw lepiej się wystrzegać w Wielkiej Brytanii?
Próbowałam tylko pierwszej z tych potraw, ale patrząc na skład pozostałych, raczej się nie skuszę.A Ty?
1. Marmite
Legenda głosi, że jest to przewspaniałesuperowocudowne smarowidło do kanapek czy dodatek do zup. A więc zdecydowałam się raz tego spróbować. I NIGDY WIĘCEJ.
Nie, nie jak ciasto drożdżowe. Bardziej jak zwykłe drożdże. Albo sos sojowy. Albo drożdże z sosem sojowym.
Przy okazji może i warto spróbować, ale prawda jest taka: albo się to cudo kocha, albo się go nienawidzi.
2. Haggis
Typowo szkocki akcent, bo i specjał tejże kuchni.
Cóż to za cudo? Serce, płuca i wątroba owcy, zmiksowane z cebulą, mąką owsianą , tłuszczem i przyprawami, a potem radośnie zaszyte i duszone w owczym żołądku.
Podawane na ciepło, z ziemniaczkami. Mniam.